Agnieszka nie chciała jeść mięsa
Żyła kiedyś w Kościach Wielkich pewna dziewczynka. Nazywała się Agnieszka. Nie chciała jeść mięsa. Zaraz opiszę wam jej historię.
Pewnego dnia siedziała z rodzicami przy stole. Mama podała schabowe.
Brat się ucieszył, ale Agnieszka nie.
-Nie chcę tego! - jęknęła.
-Jak cię zaraz jebnę, to ci się zachce! - krzyknął ojciec.
-Kochanie, nie tym tonem – mama próbowała uspokoić sytuacje, po czym powiedziała do córki – Ale dziecino musisz jeść, żeby urosnąć i być dużą. Wtedy będziesz mogła być koszykarką albo miss Polonią.
-Tylko że ja nie chce jeść mięsa! – odburknęła Agnieszka.
-To będę mógł dostać jej porcję? - braciszek, widząc to wszystko, chciał wykorzystać sytuację i samemu się najeść.
Rodzice jednak nadal woleli zająć się córką.
-Warszawskie głupoty! - ojciec był wściekły. - Pewnie chce zostać weganką!
Agnieszka spojrzała na talerz i rzekła:
-Nawet nie wiem, co to znaczy „jeganka”. Po prostu nie chcę jeść mięsa i tyle.
Następnego dnia mama zrobiła kurczaka.
Agnieszka zaprotestowała:
-Mamo, ja nie chce tego!
-Znowu zaczynasz! - ojciec zdenerwował się.
-Mówiłam już, że nie chcę jeść mięsa!
-I znów mi nic nie dacie? - braciszek tym razem nie robił sobie nadziei.
Następnego dnia mama z uśmiechem oznajmiła dobrą wiadomość:
-Dzisiaj problemu nie będzie, gdyż nie mamy na obiad mięsa. Dzisiaj będzie ryba. Taka duża, prosto ze stawu nieopodal naszej wsi.
Jednak grymas na twarzy Agnieszki wcale nie potwierdzał, że się cieszy. Wręcz przeciwnie; wydawała się być bardzo niezadowolona.
-A niby ryba to nie jest mięso? - oficjalnie spytała, ale tak naprawdę to oznajmiła.
Ojciec uderzył w stół i krzyknął:
-Przecież każdy wie, że ryby nie są mięsem!
-To wyjaśnijcie mi, co to jest mięso? - córka była dociekliwa.
Mama chwilę się zastanowiła, po czym odpowiedziała:
-Mięso to jest to, co kiedyś żyło.
-No właśnie, a przecież ryby kiedyś żyły. - Dziewczynka nie dała się przekonać.
Załamani rodzice ukryli twarze w dłoniach.
-Skaranie z tą gówniarą! - jęczał ojciec.
Następnego dnia ojciec powiedział stanowczo:
-Dzisiaj mamy flaki wołowe i zjesz je, choćby nie wiem co!
-No, powiedź mi tato, co jest tym co?
-Nie zadawaj głupich pytań, tylko jedz! - ojciec krzyknął.
-Nie zmusicie mnie. Nie będę jeść mięsa. - Agnieszka była nadal uparta.
Następnego dnia mama z uśmiechem powiedziała:
-Dzisiaj córeczko są pierogi.
-A czy w nich nie ma przypadkiem mięsa? - spytała retorycznie Agnieszka.
Tata nie odpowiedział, tylko rzucił pierogami w okno.
Następnego dnia nastąpiła istna przemiana. Agnieszka obudziła się i poczuła wielką potrzebę zjedzenia mięsa. Była głodna jak nigdy. Chyba musiała nadrobić wcześniejsze posty. Wiedziała, że potrzebuje mięsa, ale takiego porządnego. Nie czekała więc ani chwili i zjadła rodziców oraz braciszka. Byli smaczni i tym razem nie protestowali.
Marek Adam Grabowski
Warszawa 2022