Zapisać marzenia
Blog literacki Marka Adama Grabowskiego

Witch, ty głupia Babo!

Był poranek. Witch wyszła ze swej leśnej chatki zapalić zioło.

-Moment, moment – zapytała Witch – a czemu muszę wstawać tak wcześnie rano? To już nie można się wyspać? Niech Marek zmieni godzinę opowiadania.

Piszę więc od nowa.

Było przedpołudnie. Witch wyszła ze swej leśnej chatki zapalić zioło.

-W sumie to ja bym wolała robić to po zmroku – Witch znów zaczęła. - Późna pora jest lepsza na takie przyjemności. Wiec mam prośbę do Marka.

Piszę wiec od nowa.

Był wieczór. Witch wyszła ze swej leśnej chatki zapić zioło.

-Ja mam już dość tych narkotyków. - Witch oznajmiła. - Marek, nie mógłbyś mnie opisać ze zwykłym petem?

Piszę więc od nowa.

Był wieczór. Witch wyszła ze swej leśnej chatki zapalić szluga.

-Ten Marek to okrutny człowiek. - Witch zaczęła się użalać – Czemu umieścił mnie w jakiejś pojebanej chałupince? Chciałabym mieć porządną hawirę.

Piszę, więc kurwa, od nowa.

Był wieczór. Witch wyszła ze swej leśnej rezydencji zapalić szluga.

-Ale dlaczego mam mieszkać w takiej głuszy? - Witch zapytała. – Chciałabym do ludzi. Marek wie, co ma robić?

Wiecie co robię od nowa.

Był wieczór. Witch wyszła ze swej rezydencji w Kościach Wielkich zapalić szluga.

-Myślałam o Warszawie? - Witch dalej nie dawała mi spokoju.

Piszę więc od nowa.

Był wieczór. Witch wyszła ze swej rezydencji na Żoliborzu zapalić szluga.

-Przegięcie w drugą stronę. - Witch nadal marudziła. - Centrum nie dla mnie. Chcę mieć las w pobliżu; i tylko mi nie pierdol Mareczku, że z Żoliborza jest blisko do lasu Bielańskiego.

Piszę więc od nowa.

Był wieczór. Witch wyszła ze swej rezydencji w Aninie zapalić szluga.

-Widzę, że nauki profesora Nieckowskiego gówno dają! Tyle Markowi tłumaczył, żeby nie używał kolokwializmów poza dialogami. - Witch zaczęła mnie pouczać.

(…) *Żeby się nie powtarzać, będę używał teraz tego znaku.

Był wieczór. Witch wyszła ze swojej rezydenci w Aninie zapalić papierosa.

Uff, nie ma nowych uwag. Mogę pisać dalej.

Ubrana była w czarne szpilki...

-Od tego bolą stopy! - Witch nie pozwoliła mi dokończyć zdania.

(…)

Był wieczór. Witch wyszła ze swej rezydencji w Annie zapalić papierosa. Ubrana była w wygodne glany, czarne mini...

-Jeszcze dodaj, że widać było majtki! - Witch skrzywiła się na słowo „mini”. - To seksizm pełną gębą. Zmień na spodnie, ale nie myśl o lateksowych legginsach!

(…)

Był wieczór. Witch wyszła ze swej rezydencji w Aninie zapalić papierosa. Ubrana była w wygodne glany, dżinsy i czarny płaszcz.

-O tej porze roku to ja chodzę w ramonesce. - Wyjaśniła Witch.

(…)

Był poranek. Z leśnej chatki nikt nie wyszedł. A na pewno nie Witch; ten głupi babsztyl nie będzie występował w tym opowiadaniu.

Marek Adam Grabowski

Warszawa 2023

Marek Grabowski
Marek Grabowski

Tagi

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *