Obserwator
Spoglądał na nich z oddali; dokładnie zza drzewa. Chyba możemy nazwać go „obserwatorem”. Prawą dłonią trzymał gałąź sosny. Sapał przy tym. Co oznaczało to sapanie? Może podniecenie, a może zdenerwowanie? Trudno stwierdzić.
Ta dwójka nastolatków pochodziła ze wsi Kości Wielkie. Chłopak i dziewczyna. Byli parą. Nie zdawali sobie sprawy z obecności obserwatora. Siedzieli na polanie myśląc, że są bezpieczni.
Chłopak wyciągnął z plecaka piwo.
-Pora się orzeźwić – rzekł.
-W sumie dobra myśl. - Dziewczyna patrzyła na dymek wylatujący z jej papierosa.
Na chwilę zamilkła, by potem powiedzieć, chyba nie tyle do chłopaka, ile bardziej do samej siebie:
-Ale tu spokojnie!
Myliła się.
Teraz para szła przez las. Obserwator podążał za nimi, oczywiście w dużej odległości. Szedł na tyle wolno, żeby zachować potrzeby dystans, ale na tyle szybko, żeby nastolatków nie zgubić. Chcąc być niezauważonym, krył się za drzewami i krzakami.
W pewnym momencie dziewczyna zatrzymała się.
-Ktoś chyba nas śledzi? - powiedziała prawdę.
-Czemu tak sądzisz? - spytał ją chłopak. - Widziałaś albo słyszałaś coś?
-Nie; ale mam złe przeczucia. To mi wystarczy. - Mówiąc to, zmarszczyła brwi.
-Naoglądałaś się głupot na YOUTUBIE . - Chłopak próbował studzić emocje. - Naprawdę nie ma powodów do obaw.
-Może i prawda? - dziewczyna w nieudolny sposób próbowała się uśmiechnąć.
Niestety, jej chłopak był w błędzie.
Obserwator stanął na leśnej skarpie. Ze szczytu miał dobry widok. Nastolatki stały na piaszczystym dole.
Sytuacja miała wady i zalety. Z jednej strony teraz mógł im się bardzo dobrze przyjrzeć z góry. Z drugiej strony samemu był widoczny. Nawet gdyby przycupnął nie wiele by to dało.
Para odwróciła się. Chyba zrobili to intuicyjne.
Teraz widzieli obserwatora jak na dłoni. Stał na piaszczystym pagórku i spoglądał na nich.
-A więc to prawda! - rzekł chłopak.
-I co teraz? - spytała dziewczyna.
-Wszystko dobrze córuś? - Mam zapytała córkę, która właśnie wróciła do domu z wyprawy, z chłopakiem, po lesie.
-Super było – odparła, niezbyt chcąc rozwinąć temat.
-Pewnie piliście i paliliście tam? - Nieco agresywnie matka kontynuowała rozmowę. Potem jednak złagodziła ton – Ale co tam. Ja też byłam młoda. Powiedź tylko, czy ten las jest aby na pewno bezpiecznym miejscem?
-Mamuś, a co może się tam stać? - dziewczyna westchnęła. Widać było, że ta cała rodzicielska troska ją irytuje. - Tam jest bezpiecznie. Chociaż...
Tutaj zrobiła przerwę.
-Chociaż ciekawie – dodała z szelmowskim uśmieszkiem.
Patrol policyjny (płci mieszanej) przemierzał knieje.
W pewnym momencie policjantka stanęła jak wryta, i po chwili milczenia (zapewne spowodowanego szokiem) krzyknęła:
-Patrz!
Policjant spojrzał w tym samym kierunku.
Widok był przeraźliwy. Niemalże rozszarpane zwłoki mężczyzny leżały pod drzewem. Nawet trudno było już opisać jego wygląd, a tym bardziej stwierdzić wiek. Coś straszliwego, nawet dla funkcjonariuszy aparatu represji.
-Ja pierdolę! - wymamrotała policjantka. - Jak można komuś zrobić coś takiego? Czemu go to spotkało?
-To proste – policjanta zaczął wyjaśniać – on nie wiedział kogo nie można obserwować.
Marek Adam Grabowski
Warszawa 2023