Normy na zbyciu
Na Świętokrzyskiej stoi pewien budynek, który na pierwszy rzut oka jest niepozorny. Mieści się tam „Polski komitet normalizacji”. Jest to niezwykle pożyteczna instytucja. Można by rzec niezbędna dla istnienia obecnej Polski. Czym ona się zajmuje? Otóż ma powodować, iż będziemy bardziej normalni.
Jeśli w jakimś aspekcie jesteś nienormalny, to oni mają za zadanie ten defekt zlikwidować i przybliżyć ciebie do ogółu.
Normę można wypożyczyć, to znaczy mieć ją na jakiś czas, a potem wrócić do swojego wynaturzenia. Ponieważ niekiedy są one potrzebne tymczasowo, jest to nawet przydatne.
Normę można też kupić. Wtedy jest już ona z tobą na stałe. Ale to kosztuje.
Jest tam również czytelnia norm. Tam jest opis ich wszystkich. Normalny mężczyzna ma brzuch takiej objętości, normalna dziewczynka ma warkocz takiej długości, normalna papuga leci z taką prędkością i inne tym podobne dane.
Teraz mogę pokazać jak to działa w praktyce.
Jak przychodzić się do nich, to pani urzędniczka, lub pan urzędnik (ale częściej pani) oglądają ciebie dokładnie, robią ci badania i wystawiają diagnozę. Teraz dokładnie wiesz, co jest w tobie nienormatywnego. Dalej można przejść do leczenia czyli wyrównania różnic.
Rzecz jasna czasami można ominąć badanie. Dotyczy to sytuacji kiedy interesant sam przychodzi z konkretną nienormalnością. Wtedy od razu przechodzą do naprawy.
Teraz podam kilka przykładów, abyście mogli się lepiej zorientować, o co w tym wszystkim chodzi.
Mój kolega Bidon miał za duże dupsko, to mu je znormalizowali. Znałem też dwóch facetów, z których jeden był za niski, a drugi za wysoki. Teraz obydwaj mają taki sam wzrost, czyli dokładnie średni męski.
Oczywiście, może to dotyczyć również trudniejszych tematów. Znałem kiedyś człowieka, który był nienormalny w swojej wesołości. Mianowicie był wesoły niemal codziennie. Tymczasem normalny człowiek jest przez jedną trzecią roku smutny, przez jedną trzecią wesoły, a przez jedną trzecią neutralny. Nie pozostało im nic innego, jak odebrać mu dwie trzecie jego wesołości.
Mogę też podać inny przykład. Nienormalnością jednej dziewczyny było noszenie szpilek w nienormatywnych kolorach. Np. w fioletowym, beżowym, srebrnym ect. Spowodował urząd, że teraz nosi tylko w normalnych kolorach.
Nic jednak nie pobije przykładu mojego ojca. Po przebadaniu, urząd stwierdził, że jest normalny w stu procentach, a tymczasem wszyscy inni mają jakieś swoje odchyły od normy. I to jest właśnie jego nienormatywność. Reasumując nienormalny jest w nim brak nienormalności. Pozostało urzędnikom tylko dodać mu teraz jakieś dziwactwa. Za ich sprawą stał się wreszcie normalny.
Zapewne zastanawiacie się czemu o tym wszystkim piszę. Otóż samemu kiedyś postanowiłem się tam udać i stać się bardziej normalnym.
Usiadłem przy biurku. Naprzeciwko mnie usiadła urzędniczka- blondyna w dużych okularach. Ani brzydka ani ładna. Taka normatywna i to dobrze gdyż, to jest przecież miejsce, które ma promować normatywność.
Pokój był mały. Było tam jeszcze akwarium z rybami, oraz jakaś szafka.
Urzędniczka powiedziała do mnie:
-W sumie to ma pan wiele nie norm. Można by pana uznać, za jedną wielką nienormalność.
-Domyślałem się. Czy może mi pani podać dokładne przykłady?- odpowiedziałem.
-Od tego tu jestem. A więc, jest nienormalne, że będąc mężczyzną farbuje pan włosy. Możemy pana tej farby pozbawić.
-Kiedy mi się ona podoba. Proszę podać coś innego.- byłem tym wszystkim nieco zaskoczony.
-To może pańskie ucho. Ono jest mniejsze niż przeciętne, a przez to nienormalne.
Ta wypowiedź mnie zaskoczyła. Nie wiedziałem, że moje ucho tak się wyróżnia. Aż złapałem się za nie, żeby empirycznie przebadać sprawę. Po dłuższym namyśle stwierdziłem.
-Mi tam ono odpowiada, nawet jeśli jest nienormalne. Proszę dalej.
-Przeciwnym przykładem jest pański nos. On jest dłuższy niż typowy.
Ta opinia była dla mnie druzgocząca. Właściwie przykra.
-Ale kiedy jak lubię, wręcz kocham mój nos. Nie chcę go zmieniać.
Urzędniczka skrzywiła się.
-Ależ jest pan niereformowalny. Już samo to jest nienormalne.
-Droga pani. Czy mógłbym wreszcie usłyszeć jakiś konkret.
Babka zamilkła. Widać było, że się zastanawia. W końcu westchnęła i powiedziała:
-Mam coś dla pana. Ale to będzie bardzo mocna sprawa.
-Cały zamieniam się w słuch.
Byłem tym wszystkim zaintrygowany. Już po samym tonie jej głosu widać było, że nie żartuje.
-Widzi pan-mówiła- otóż ma pan jedną ogromną nienormalność. Mianowicie…
Tu na chwilę zamilkła. Po czym powiedziała obniżonym tonem głosu.
-Pan jest nieprzeciętnie inteligenty. Normany człowiek ma mniejsze możliwości umysłowe od pana.
Ta informacja była dla mnie bombą. Chyba nawet te pofarbowane włosy mi stanęły.
Prze chwilę przemyślałem całą sprawę, po czym powiedziałem:
-Ale ja wolę być inteligentniejszym od Jana Kowalskiego. Taka forma nienormatywności bardzo mi odpowiada.
Urzędniczka miała skwaszoną minę.
-Ależ pan wybrzydza. To może pana zainteresuje …
Ja jednak stanąłem.
-Wie Pani, mam już dość. Zrozumiałem, że stworzyliście to pojęcie normalności, żeby odbierać ludziom ich indywidualność.
-Pańskie słowa są nienormalne!- Krzyknęła za mną.
A teraz drodzy czytelnicy pokochajcie swoje dziwactwa. I nie dajcie sobie wmówić, że istnieje coś takiego jak nienormalność.
Marek Adam Garbowski
Warszawa 2018