Magiczna sokowirówka
Bosa Witch weszła do pokoju, odziana w samą czarną koszulę nocną. Behemot otarł się o jej atrakcyjne nogi, zakończone pomalowanymi na czarno paznokciami.
-Hej kicia; siema babcia! - przywitała się w nieco lekceważący sposób.
-Nie nazywaj mnie „babcia” do kurwy nędzy! - Baba Jaga zrobiła się cała czerwona. - Wiesz, że tego nie znoszę bardziej niż Radia Maryja!
-Ale dojebałaś tej starusze! - Behemot był bardzo zadowolony. - 0:1 dla młodej wiedźmy!
-Wiecie, znalazłam na stronie dla czarownic w darknecie zajefajną ofertę – Witch zmieniła temat.- Za niewielką ilość diabelskich bitcoinów możemy kupić magiczną sokowirówkę. Jest w promocji, ma bardzo długą gwarancję i co najważniejsze jest wielofunkcyjna. Cud techniki i magii w jednym. Musimy ją mieć!
-W dupie ci się poprzewracało, gówniaro. - Pisząc delikatnie, Baba Jaga nie podzielała entuzjazmu Witch. - Po co nam sokowirówka i to jeszcze magiczna?
-Jak to po co? - Behemot wtrącił się. - Żeby mieć super soki! Witch nie słuchaj tego dinozaura i zamów ją już dzisiaj!
Tak też zrobiono.
Minęło kilka dni. W końcu czarny kruk (przecież nie Hindus z Ubera) dostarczył magiczną sokowirówkę pod wskazany adres. Cała trójka oglądała nowy produkt.
-Czy on naprawdę był wart swojej ceny? - Baba Jaga była strapiona.
-Oczywiście, że wart; trzeba promować nowoczesną magię! - Witch robiła wrażenie bardzo zadowolonej z zakupu.
-To na co czekamy! - Behemot zadał retoryczne pytanie.- Podłączmy to cudo do kontaktu i zobaczmy jego czary!
Witch szybko wykonała prośbę.
Maszyna zaświeciła się, a potem odezwała:
-Sie ma moi kochani nabywcy!
-O kurwa, ona gada! To naprawdę potężna magia! - Baba Jaga złapała się za łeb.
-Co to za obleśne pudło, udające kobietę? Nigdy takiej nie widziałem! Myślałem, że kupiły mnie młode czarodziejki! Hej stara, byłaś dziwką na dworze Popiela czy Kraka?
Behemot i Witch parsknęli śmiechem. Ale Babie Jadze wcale nie było zabawnie.
-Co za wyjątkowo bezczelny złom! Od początku wiedziałam, że to bubel! Trzeba natychmiast złożyć reklamację!
-Reklamować to możesz fabrykę, w której wyprodukowano twoją imitację mózgu! Zupełnie nie działa! - sokowirówka odgryzła się. Potem zaś zmieniła temat – Ale młoda to istne miodzio! Pięknie ci w tej czerni! Ciemne włosy znakomicie komponują się z zielenią twych oczu! Mógłbym na ciebie patrzeć bez końca!
Witch klasnęła w ręce.
-Jesteś kochany! - Potem jednak zmieniła ton – Tylko wytłumacz mi, czemu mówisz w formie męskoosobowej? Przecież jest „ta sokowirówka”, nie „ten sokowirówka”?
-Gender moja droga! - wyjaśnił czy może bardziej wyjaśniła.
Witch była w siódmym piekle.
-Gender! Nie dość, że umie mówić, to jeszcze umie grzeszyć! To najlepszy magiczny produkt, jaki w życiu widziałam! Rozumiem, że też popierasz prawo do aborcji, in vitro, kartę LGBT+ i dewastację obiektów sakralnych!
-No, Witch widzę, że jesteś podniecona! Zaraz się zrobię zazdrosny! - Behemot ironicznie wtrącił się.
-O kurwa, kot gada! - maszyna była zaskoczona – Ja myślałem, że tylko ludzie i sokowirówki potrafią mówić! Kupiła mnie niezła rodzina.
Behemot już nie chciał wyjaśniać, że nie jest kotem.
-Dobra, dość tego gadania. Trzeba sprawdzić, jak ten gadżet działa w praktyce. Zaraz zrobię sok z mandragory. - Witch podjęła praktyczną decyzję.
-Na pewno będzie śmieciowaty. - Baba Jaga była złośliwa.
Po chwili napój był gotowy. Witch wzięła jeden łyk, po czym ryknęła jak oparzona:
-O kurwa; siki!
-A nie mówiłam, że to szmelc, cha cha? - Baba Jaga ogłosiła triumf.
-Wręcz przeciwnie – odezwał się przyrząd – jestem obdarzony takimi magicznymi zdolnościami, że mogę nawet zmienić mandragorę w mocz! Udał się mój magiczny kawał, co nie rodzinko? Czapki z głów!
Rodzinka, jak ich nazwał sprzęt kuchenny, była w szoku. Przez moment nic nie mówili, tylko patrzyli na siebie, aż w końcu Behemot przełamał ciszę słowami:
-Kawał jak kawał, ale my potrzebujemy ciebie do prac kuchennych. Na przyszłość prosimy bez kawałów.
-Ale one będą jeszcze lepsze! - zaśmiał się w odpowiedzi. - Co powiecie na to?
Po tych słowach dom zaczął się trząść jakby były jakieś ruchy tektoniczne w Kościach Wielkich.
-Ja tylko chciałam mieć dobre soki! - przerażona Witch złapała Behemota.
Maszyna zaś śmiała się do rozpuku.
-To psychopata! - Krzyknęła Baba Jaga i chwyciła tłuczek, po czym zaczęła nim walić w oprawcę.
-Odjeb cię ode mnie, stara dzido! - krzyczał, ale było już za późno. Jaga rozbiła go w drobny mak.
Trzęsienie ustało. Witch ciągle jednak serce biło mocno.
Minęło kilka dni. Witch weszła do pokoju i powiedziała:
-Wiesz co Babcia, znalazłam na stronie dla czarownic w darknecie magiczny mikser.
-Witch, a chcesz być wyjebana oknem – odpowiedziała Baba Jaga.
Marek Adam Garbowski
Warszawa 2022