Zapisać marzenia
Blog literacki Marka Adama Grabowskiego

Zimowy ludzik

Ksiądz proboszcz patrzył na ogródek przed swoim kościółkiem. Ogród był szary i smutny. Nie było w nim życia. Bo jakie może być życie na przełomie jesieni i zimy? Wszystko już zwiędło. Gdyby przynajmniej ten martwy ogród pokrył śnieg. Ale śniegu nie było. Dla jasności- tego dnia śnieg padał, ale taki mały i byle jaki. Taki, co się rozpuszcza, zanim jeszcze spadnie. W sumie to nie jest nawet śnieg, tylko biały deszcz.

Nagle ksiądz usłyszał za swoimi plecami:

-Hej, masz papierosa?

Zaintrygowany obejrzał się i zobaczył małego, można by rzec, niemal miniaturowego, człowieczka. Był on koloru czerwonego.

-Nie palę – odparł, a potem spytał – kim jesteś?

-Szkoda, pójdę do kiosku! - istota wcale nie chciała odpowiadać na pytanie.

Już miała się oddalić, kiedy ksiądz krzyknął za nią:

-Kogoś mi przypominasz! Dokładnie jesiennego ludzika! Czy ty przypadkiem nie jesteś zimowym ludzikiem?

Zdemaskowany człowieczek zatrzymał się i wybełkotał:

-No, w sumie to tak.

Potem dodał:

-Ale jestem bardzo zapracowany.

-A niby czym? - Ksiądz był zainteresowany.

Słysząc to pytanie, ludzik jeszcze mocniej poczerwieniał.

-Jak to czym? Przede wszystkim przemienianiem kropli deszczu w śnieg.

Ksiądz skrzywił się i powiedział:

-A od ilu lat w Kościach Wielkich nie ma śniegu?

-Jak to nie ma? – ludzik zaczął się bronić – Przecież pada w tym momencie.

W odpowiedzi ksiądz proboszcz otworzył dłoń. Płatek śniegu, który na nią upadł, od razu roztopił się. Nie pozostało po nim nic.

-I to ma być twój śnieg? - Ksiądz spytał szorstkim głosem. - W innym odcinku Kości Wielkich nazwałbym to takim słowem na „g”, ale seria o ludzikach ma być ugrzeczniona!

-O jejku, jejku... po przerwie efekty są, jakie są.

-Twoja przerwa była coś długa?

-Troszkę zaspałem. - Ludzik nieporadnie rozłożył ręce, próbując się bronić.

-Przecież to trwało całe lata; a domyślam się, że przez pierwsze zimy twojego snu śnieg jeszcze podał z poprzednich zapasów!

-Sam widzisz, jak jedną czy dwie zimy mnie nie ma, to śnieg spada sam, więc mam prawo do urlopu.

Proboszcz nie mógł tego dłużej słuchać. Wzburzony oznajmił:

-Ale ty przedobrzyłeś; i to dobrze!

Z nerwów człowieczek podrapał się po nosie.

-Bo od nas ludzików, wymaga się za dużo. Mamy spać jedynie, przez dziewięć miesięcy.

-To mało! - Ksiądz wytrzeszczył oczy – człowiek śpi tyko osiem godzin!

-No, ale każdej nocy! - Ludzik brnął w zaparte.

-Nie mniej jednak przez większość roku nie śpimy, a ty spałeś kilkadziesiąt lat; to chyba rekord świata. Pozostałe ludziki w tym czasie harowały jak woły. Wiesz co by było, gdyby oni byli tacy jak ty?

Proboszcz wygrał na argumenty. Ludzik musiał się przyznać:

-Byłby kataklizm.

-No właśnie! - ksiądz był tego dnia bardzo surowy – Teraz potrwa to lata zanim nadrobisz efekty twojego lenistwa.

Nastała chwila milczenia.

Przerwały ją słowa księdza:

-Miałeś chociaż sny?

-Wie ojciec – ludzik jęknął – śnienie jest męczące.

Proboszcz złapał się za głowę.

-Tego świat nie widział! Nie budziłeś się w ogóle?

-Czasem tak; ale nie było co robić i wracałem spać!

Ksiądz był już pewny, że natrafił na wyjątkowy przepadek.

-O jejku, jejku, szalony jesteś!

-Nie warto dłużej prowadzić tej rozmowy. Pójdę zwiększać śnieg. Bo co mam innego robić?

-Powinieneś zrobić jeszcze jedną rzecz. - Ksiądz oznajmił – mianowicie wyspowiadać się u mnie z lenistwa.

Marek Adam Grabowski

Warszawa 2022

Marek Grabowski
Marek Grabowski

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *