Zapisać marzenia
Blog literacki Marka Adama Grabowskiego

Włamanie

Była już późna noc. Owczarz i jego żona leżeli w łóżku i próbowali zasnąć. Nagle jednak owocarza rozbudził jakiś hałas.

Mężczyzna podniósł się, zapalił lampkę i powiedział:

-Kurwa, słyszałaś to?

-Co niby miałam do chuja słyszeć?-odparła żona, nie otworzywszy nawet oczu.

-Gdybym sam wiedział, to bym ciebie nie pytał- odburknął. Po czym sam sobie jednak odpowiedział- To zapewne włamanie!

-Coś ci się przyśniło kretynie! - żona nadal bagatelizowała sprawę.

Owczarz wstał z łóżka i nie bacząc na bąka, którego pierdnęła żona, wyciągnął spod poduchy kolta.

-Tak, oczywiście kurwa, że przyśniło! Szkoda, że nie masz tak dużego mózgu jak dupska! W domu jest ewidentnie włamanie. Zaraz ktoś nas obrabuje, a być może i pozabija! Szybko pójdę to sprawdzić!

-A idź sobie! Przynajmniej będzie w łóżku więcej miejsca dla mnie!

Kobietę po menopauzie nic nie jest wstanie wyciągnąć z łoża.

Owczarz miał jednak prawo się niepokoić. Dzisiejsze czasy są bardzo niebezpieczne, a on jest po sołtysie najbogatszym człowiekiem w Kościach Wielkich. Włamanie się do jego willi to nie lada gratka dla bandziora.

Nawet nie założył szlafroka i w samej piżamie wszedł do przedpokoju. Nie zapalił światła, ażeby nie być zauważonym.

Spojrzał przez schody, by zobaczyć co jest na dole (sam był na pierwszym piętrze).

Niestety obawy okazały się uzasadniane. Pośród mroku, ledwo ujrzał mężczyznę, ubranego w czarną kurtkę i (co ważniejsze) czarną kominiarkę.

-Widzę ci, ty skurwysynie!- krzyknął owczarz.

-No, co się tak kurwa wydzierasz! Ja tu nie mogę usnąć!- słychać było głos żony z sypialni.

Tymczasem włamywacz spojrzał na górę, a następnie otworzył nóż sprężynowy. Oczywiście było tak ciemno, że nie możemy mieć pewności, czy na pewno to był właśnie ten przedmiot, ale tak to owczarz odebrał.

-Kurwa, nie popuszczę ci kozojebco!- krzycząc to, strzelił do włamywacza, ale spudłował.

Trudno się temu dziwić, wszak było bardzo ciemno.

-Psia mać! Długa tak jeszcze zamierzasz hałasować?- żona krzyczała z łóżka.

Bandzior zaczął uciekać.

Owczarz nie czekał ani chwili. Zapalił światło i ruszył w pogoń. Krzyczał przy tym:

-Dorwę, cię chuju!

Gdy zbiegał po schodach ledwo już słyszał głos żony, która krzyczała:

-Ja nie usnę nigdy!

Gdy był już na dole, to włamywacz zdążył wybiec do sąsiedniego pokoju. Owczarzowi nie pozostało nic innego, jak też tam się udać.

Jednak zdawał sobie sprawę, że to może być bardzo niebezpieczne. Wszak przestępca, mógł się schować za tymi drzwiami. Uważnie więc sprawdził, czy nie ma zasadzki.

Pokój był jednak pusty, a okno w nim wyłamane. To przez nie włamał się opryszek, a teraz nim uciekł.

Owczarz wyjrzał na zewnątrz, ale nie mógł już dojrzeć uciekiniera.

-Kurwa, zbiegł mi ten gnój!

Teraz zostało tylko sprawdzić, czy coś nie zniknęło. Na samo szczęście okazało się, iż złodziej zabrał tylko złoty łańcuszek.

Owczarz wybuchnął szalonym śmiechem.

-Cha cha cha!Zabrał tylko mój złoty łańcuszek! Złoty łańcuszek! Che che!

Śmiał się, jakby było z czego. A może było?

Owczarz wrócił do sypialni.

Żona przywitała go słowami:

-No, wreszcie może teraz pozwolisz mi trochę pospać.

-Słuchaj kochanie, ten bałwan ukradł mój złoty łańcuszek. Cha cha cha, zabawne, prawda?

Żona nawet ni otworzywszy oczu burknęła:

-Może i byłoby zabawne za dni! Ale teraz jest noc! Ja chce spać, do kurwy nędzy!

Owczarz usiadł na łóżku i śmiał się dalej. Żona natomiast było mocno wkurwiona. Wiedziała, że przy tym gromkim śmiechu już na pewno nie uśnie.

Oczywiście, ciągle pozostaje pytanie, czy było się z czego śmiać. Otóż gospodarz miał swoje powody, które wyjaśnił dzień następny.

Gdy rano owczarz wyszedł na dwór, przed jego domem stała mała owieczka. Oczywiście na szyi miała zawieszony złoty łańcuszek.

Gospodarz zdjął go i włożył do kieszeni.

Potem zaprowadził zwierzątko do zagrody. Przyda się nowa owca.

Morał brzmi- Jak włamujesz się do owczarza, nigdy nie kradnij mu łańcuszka.

Marek Adam Grabowski

Warszawa 2019

Marek Grabowski
Marek Grabowski