Zapisać marzenia
Blog literacki Marka Adama Grabowskiego

Wizyta u dziadka

Spokojnie siedziałem przy stole i patrzyłem na moją siostrę. Ona zaś patrzyła w swój telefon. Stół był stary i dębowy. Typowy antyk. Z resztą większość rzeczy w tym pomieszczeniu to były antyki. Szafy były zawalone książkami. Na ścianie wisiał stary zegar, herb Gryf, oraz dwie szable, pierwsza z Błękitnej Armii, druga z Królestwa Kongresowego. Byliśmy u dziadka Alojzego.

Marek Grabowski
Marek Grabowski

Po chwili pojawił się on. Niósł tacę z herbatą.

-Tak jak wam mówiłem-powiedział- cóż, że odzyskałem moją kamienicę, skoro nadal siedzi tam hołota. Lokatorzy pieprzeni.

Zabrałem ze stołu nacjonalistyczną gazetę, żeby mógł położyć tacę. Przy okazji spytałem:

-Piszą o czymś ciekawym?

-Oczywiście, że tak – odpowiedział.- Ponoć jakiś Żyd odzyskał swoją kamienicę i wyrzucił nieszczęsnych Polaków na bruk. Drań wynajął osiłków do tego. Opisali tę bulwersującą aferę.

Po tych słowach usiadł.

-O czym myśmy przed chwilą rozmawiali?- zastanowił się. -A, no tak o mojej kamienicy. Nie wiem jak się pozbyć tego tałatajstwa. Chyba jakiś byków zatrudnię.

Na chwilę zamilkł, po czym zmienił temat.

-Co u was? Jak tam nauka?

-U mnie spoko- mówiąc to, drapałem się po głowie.- Piszę teraz prace z statystyki.

-U mnie dupa- powiedziała siostra, patrząc w komórkę.- Nikt w liceum nie popełnił jeszcze samobójstwa. Tak marzę, żeby ktoś się powiesił w szkolnym kiblu. Ale byłby czad.

-Za moich czasów samobójstwa popełniało się po wysłuchaniu „Ostatniej niedzieli”, lub „O mój rozmarynie”- odparł dziadek.

-To może należy to puścić w szkolnym radiowęźle. Aczkolwiek myślę, że lepsza byłaby muzyka z „Sali samobójców”.

-Zosia mówi o takim filmie- wyjaśniłem- byliśmy na nim w kinie.

Po tych słowach wypiłem pierwszy łyk herbaty.

-Film zajebisty-wtrąciła siostra- ale i tak żałuję, że poszłam z bratem do kina. Kina są głupie. Po pierwsze nie można w nich mieć włączonej komórki, po drugie po co płacić za bilet, skoro te same filmy są za darmo na YOTUBE. To było dobre w czaszach prehistorycznych. Na przykład podczas Powstania Warszawskiego. Wtedy to pewnie dziadek ciągle chodził do Multipleksów.

Słysząc te słowa dziadek otworzył oczy, ze zdumienia.

-Zosiu, czyś ty upadła na głowę? Myśmy na kina robili zamachy! Tam chodziły tylko świnie. Żaden akowiec nie chodził do kina, no chyba że grali coś z Józefem Węgrzynem.

Na chwilę ucichł. Potem powiedział:

-Przed wojną to chodziłem. Pamiętam jak zabrałem na „Panowie w cylindrach” Jadźkę która, wyglądała jak Pola Negri.

Po tych słowach rozmarzył się. Oparł głowę na ramieniu. Oczy tak jakby nabrały innego koloru. Gdy wrócił do siebie spytał:

-A wy macie kogoś?

Naprawdę wiedział dziadek, jak we mnie uderzyć. To było jakby rzucił w moją stronę filipinkę. Pochyliłem wzrok na obrus i powiedziałem:

-Ja tam nie mam.

-Ja też nie mam- odpowiedziała siostra nadal patrząc w telefon – nie znoszę chłopaków. Gdybym była lesbą, to bym na pewno znalazła sobie fajną dziewczynę.

Dziadek westchnął zażenowany.

-Masz ty pomysły. Kiedyś zboczenia były zabronione. To ten Piłsudski jej zalegalizował razem z rozwodami i z aborcją.

-Może i tak, ale teraz bycie pedałem to najnowszy szyk mody – broniła się Zosia.

-Pewnie naczytałaś się Boya-Żeleńskiego-zbił jej argument.

Wówczas stało się coś nieprawdopodobnego. Siostra odłożyła swój telefon. Spojrzała na mnie wyłupionymi oczyma.

-Piotrek, kto to był Boy?-spytała wyraźnie zaciekawiona.- Czy on pisał przedwojenne mangi?

Machnąłem ręką i powiedziałem:

-Wyjaśnię ci później.

Atmosfera zrobiła się nieco niezręczna. Dziadek chyba chciał ją naprawić, bo spytał zmieniając temat:

-Wy spotkacie się z jakimiś znajomymi na brydża albo pokera?

-Dziadku teraz to się grywa w gry komputerowe-odpowiedziałem.-Na przykład Wiedźmin.

-No-powiedziała siostra- Wiedźmin jest dobry. Fajne jest też Mortal Kombat.

Dziadek wydawał się być strapionym. Chyba nie do końca, rozumiał o czym mówimy.

Znów zapadło milczenie. Tym razem to ja je przerwałem.

-Dziadku, a właściwie to, co jest w tym pudełku?- spytałem wskazując na srebrną szkatułkę, która stała na stole.

-A tam trzymam stare zdjęcia. Zaraz wam pokażę.

Po tych słowach otworzył pudełko i podał nam fotki. Zosia obejrzała jedno i krzyknęła uradowana:

-Ależ to jest zajebiste! Dziadku czy to zdjęcie z Powstania Warszawskiego?

-Tak z ostatnich dni walk.

-Super! Niedawno oglądałam Anime o tym jak roboty niszczą Tokio. Ta Warszawa wygląda identycznie!

Jej oczy błyszczały. Była autentycznie wniebowzięta.

-Trzeba zrobić grę komputerową o Powstaniu Warszawskim.

-To dobry pomysł!-potwierdziłem.- Jak mogliśmy wcześniejszej na to nie wpaść.

Dziadek zastanawiał się przed chwilę, po czym odparł.

-Wiecie, jeśli stworzycie tę grę, to ja nauczę się posługiwać komputerem, żeby tylko w nią zagrać.

Wreszcie zrozumieliśmy jak wszyscy jesteśmy podobni.

Marek Adam Grabowski

Warszawa 2018