Zapisać marzenia
Blog literacki Marka Adama Grabowskiego

Istota z szamba

Jedna z wielu dziewczyn mieszkających we wsi Kości Wielkie postanowiła popatrzeć na to, na co dotychczas nigdy nie patrzyła – mianowicie na szambo. Wieś Kości Wielkie jest tak mała, że jeśli ktoś tutaj mieszka już parę ładnych lat, to widział już wszystko, lub prawie wszystko. Trudno więc znaleźć nieznany obiekt do obejrzenia. Takim obiektem było właśnie szambo.

Wpatrywała się i widziała tylko czarną taflę brudu, z którą nic się nie działo.

- Eee – pomyślała sobie – oglądanie szamba to nudy na pudy. Niepotrzebnie dałam się na to skusić.

Już miała przestać i zająć się czymś innym, kiedy jednak coś spostrzegła. Otóż, w szambie coś się poruszało. Zaintrygowana tym wszystkim, zaczęła obserwować ruchomy punkt.

- I pomyśleć, że narzekałam na nudę! - była coraz bardziej podekscytowana.

W końcu wpadła na pewien pomysł. Podniosła z ziemi kamyk i cisnęła nim w to, co ruszało się w szambie.

I co się stało? W sumie nic, gdyż spudłowała.

Postanowiła więc spróbować jeszcze raz. Tym razem trafiła celnie; i spowodowało to efekt.

Jaki? Już piszę. Z góry jednak zaznaczam, że był piorunujący.

Z dołu z szambem rozległ się krzyk:

- Kurwa, co to ma znaczyć!

A potem w tym miejscu, w którym upadł kamień, wyłoniła się istota.

Był to chyba człowiek, lecz cały był pokryty szlamem, więc żadnej części jego ciała nie można było dojrzeć. Maź obejmowała głowę, szyję, ramiona, ręce i klatkę. To, co było poniżej, nadal tkwiło pod powierzchnią.

Dziewczynę tak to przeraziło, że wydała z siebie krzyk:

- AAAAAJJJJJJJAAAAAAAAŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁ!

Nawet sama nie wiedziała, co znaczą te słowa.

Upadła na ziemię (brudząc przy tym swoją białą sukienkę) i zaczęła wymachiwać nogami, tak mocno, że omal jej trampki nie spadły.

Gdy się już opanowała, podniosła się i spojrzała na dno dołu. Dziwaczna postać nadal tam tkwiła. Co więcej, podniosła głowę i chyba zaczęła dziewczynę obserwować. Piszę „chyba”, gdyż oczy oblepione mazią nadal nie były widoczne.

- Kim ty jesteś? - dziewczyna spytała. - Czy wpadłeś do tego dołu?

-Nie, ja w nim żyję! - odpowiedział nieznajomy.

- O kurwa, żyjesz w szambie! - dziewczyna była w szoku.

- O kurwa, żyjesz poza szambem! - istota odparła z sarkazmem.

Rozmówczyni zrobiło się głupio.

- Przepraszam, nie chciałam być niegrzeczna. Ty nie jesteś człowiekiem?

- A czy człowiek mógłby żyć w szambie? - odpowiedział pytaniem na pytanie.

- Zapewne nie mógłby. Ale kim ty jesteś? Potworem? Duchem? Diabłem? Krasnalem? Duszą pokutującą?

Istota, która chyba sama do końca nie wiedziała, kim właściwie jest, długo myślała, po czym wyjaśniła (chociaż tak, ażeby nic nie wyjaśnić):

- Jestem sobą. Niech to ci wystarczy.

Niby wystarczyło, ale dziewczyna westchnęła i powiedziała:

- Bardzo dziwne to wszystko

- W stawie mieszka topielec. Czy to ciebie też dziwi?

- W tym akurat nie ma nic dziwnego. Wszyscy wiedzą, że tam mieszka i pływa. Ostatnio nawet zjadł jedną moją koleżankę. W sumie to dobrze zrobił, gdyż ta lafirynda odbiła mi na studniówce chłopaka.

Po tych ostatnich słowach uśmiechnęła się.

- No, widzisz, nie dziwi ciebie, że ktoś pływa w stawie, to też nie powiano ciebie dziwić, że ktoś pływa w szambie. Jestem nie większym dziwolągiem niż topielec.

- Ale, czy też żywisz się dziewczynami?

Mieszkaniec dołu zamilkł na chwilę. Początkowo chciał zaprzeczyć. Powiedzieć, że nie zjada, ale jednak po namyśle powiedział szczerze:

- W sumie to nie wiem. Nigdy nie próbowałem. Czy jesteście smaczne?

Dziewczyna odgoniła muchę i powiedziała:

- To zależy, o którą pytasz? Ja to jestem ohydna, ale niektóre laski z Kości Wielkich to sama słodycz.

Ponieważ potem zrobiło się cicho dodała:

- Ale gdyby co, rozumiem, że lepiej do ciebie nie schodzić?

- Skoro jesteś ohydna, to nie schodź.

- Ale jak już jesteśmy przy kulinariach, to czym właściwie się żywisz?

- Tym całym szambem, tyle że ono, mnie nie tyle żywi, ile bardziej daje energię.

- Ciekawe. W ogóle ciekawy jesteś. Zrobiłabym ci zdjęcie komórką, ale chyba nic nie będzie widać.

- Bez wątpienia, nic by nie było widać.

- Rozmawia się z tobą miło – powiedziała dziewczyna. - Czy często z kimś gadasz?

- W sumie robię to pierwszy raz w życiu? - odpowiedział.

- To jak nauczyłeś się mówić? - spytała.

Zamilkł na chwilę i powiedział:

- Właściwie to sam nie wiem. - W jego głosie słychać było, że jest zszokowany.

- Jesteś zadziwiający. Ale wytłumacz mi, jak wytrzymujesz w tym brudzie.

Znów milczał, a potem dodał:

- Ja nie żyję w brudzie. Ja samemu jestem brudem.

Marek Adam Garbowski

Warszawa 2020

Marek Grabowski
Marek Grabowski

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *