Zapisać marzenia
Blog literacki Marka Adama Grabowskiego

Ujrzeć ducha

Siedzieli przy stole i patrzyli na tabliczkę ouija. Wszystko miało miejsce w domu sołtysa Jaśka. Oprócz niego, żony i córki Karoliny, byli tam: pan Jakubek, owczarz ze swoją żoną i kilku mieszkańców wsi, których nie będę wymieniał. Mieli wywoływać ducha. Oczywiście byli świadomi, iż jest to bardzo niebezpieczne, i do tego wątpliwe moralnie. Sam ksiądz proboszcz zabraniał takich spotkań. Jednak oni cały czas robią rzeczy niebezpiecznie i wątpliwe moralnie. Z całej grupy tylko jednak osoba miała wątpliwości.

- Może jednak odpuścimy sobie – powiedziała sołtysowa – ja się boję.

- Zamknij się! – odpowiedział jej mąż.

- Właśnie mamuś; psujesz całą zabawę! - wtrąciła się Karolina.

- Dobra; możemy zacząć? - spytał owczarz.

Jednak nie mogli, gdyż pan Jakubek poszedł do kibla. Gdy już wrócił zaczęli wywoływanie. Ich palce powoli przesuwały się od jednaj litery do drugiej, aż ułożył się napis:

„ Pocałujcie mnie w dupę”

- Co ten bezczelny duch sobie myśli! - sołtys oburzył się.

- A nie mówiłam! - krzyknęła sołtysowa.

Potem drzwi i okna zaczęły się otwierać, a z szaf wylatywały różne przedmioty. Niektóre z nich po prostu upadały na podłogę, ale były i takie, które latały po pokoju. Któraś książka kucharska robiła kółka w powietrzu nad głową jednej z uczestniczek, a wazon zatrzymał się nad jej mężem i rozbił się na jego łysinie.

- Ja się boję! - krzyknęła Karolina, która wskoczyła pod biurko.

W niczym już nie przypominała tej dziewczyny, która przed chwilą chciała się bawić.

Pan Jakubek już nie zdążył dostać się do kibla, gdyż zesrał się na miejscu.

- Kurwa! - krzyknął owczarz.

- A nie mówiłam! – krzyknęła sołtysowa.

A co robił sam sołtys? W sumie to nic. Patrzył na wszystko jak wryty i nie wydał z siebie ani słowa. Pisząc inaczej zdębiał.

Jednak najlepsze miało dopiero nadejść. Pojawiła się przed nimi postać w białej szacie; była przezroczysta, i tak niewyraźna, iż trudno było odgadnąć płeć. Jednak bardziej przypominała kobietę, niż mężczyznę.

Patrzyła na nich w milczeniu, przez chwilę, po czym spytała:

- Czy to wyście mnie wezwali, głupcy?

Głos wskazywał, iż jest to raczej jednak mężczyzna; aczkolwiek ciągle nie było to pewne.

Początkowo nie odpowiedzieli, lecz po pewnym czasie sołtys spytał:

- Czy jesteś duchem zmarłej osoby?

- A co was to obchodzi! - brzmiała nieprzyjemnie odpowiedź. - Gdybym chciał to bym sam się z wami skontaktował!

- A nie mówiłam! - Krzyknęła sołtysowa.

Sołtys Jasiek był przerażony. Ukląkł i zaczął błagać:

- Chcieliśmy tylko wywołać ducha. Myśleliśmy, że potraktujesz to na luzie. Przebaczysz nam?

- Tak, ale tylko pod warunkiem, że to był ostatni raz.

Po tych słowach istota zniknęła.

- Ja pierdole! To było przeraźliwe! - Pan Jakubek jeszcze nie był w stanie się otrząsnąć.

- A nie mówiłam! - krzyknęła Sołtysowa.

Wydawać by się mogło, że już jest po wszystkim i na tym ta historia się kończy. I rzeczywiście był już spokój, a o wszystkim powoli zaczynano zapominać. Jakubek nawet traktował to z humorem, jako zabawną przygodę. Owczarz, zaś był niechętny, żeby cokolwiek wspominać. Samą tabliczkę wyrzucili.

Jednak po tygodniu w domu sołtysa zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Dokładnie drzwi i okna się otwierały, a przedmioty wypadały z półek. Przykładowo talerze wyskakiwały i rozbijały się na podłodze. Najbardziej widowiskowy był jednak widelec, który wbił się w tyłek sołtysa. Dokładnie to samo, co po seansie, z tą różnicą, iż wówczas przynajmniej niczyje dupsko nie było napadnięte.

Sołtys wraz z żoną i córką byli przerażeni.

- A nie mówiłam! - krzyknęła sołtysowa.

W pewnym momencie pojawiła się znów ta sama postać.

- Duchu czemu nam to robisz? Przecież już nie organizujemy spotkań spirytystycznych? - zapytał sołtys cały blady z przerażenia.

Na chwilę umilkł, po czym dodał jeszcze bardziej błaganym tonem:

- Myślałem, że nam wybaczyłeś?

- Gdyż wybaczyłem - istota odparła.

- To czemu nam to robisz? - sołtys ponowił swoje pytanie.

- Postanowiłem samemu wywoływać ludzi – wyjaśniła istota. - Myślałem, że potraktujecie to na luzie.

Marek Adam Garbowski

Warszawa 2020

Marek Grabowski
Marek Grabowski