Ujrzeć ducha
Siedzieli przy stole i patrzyli na tabliczkę ouija. Wszystko miało miejsce w domu sołtysa Jaśka. Oprócz niego, żony i córki Karoliny, byli tam: pan Jakubek, owczarz ze swoją żoną i kilku mieszkańców wsi, których nie będę wymieniał. Mieli wywoływać ducha. Oczywiście byli świadomi, iż jest to bardzo niebezpieczne, i do tego wątpliwe moralnie. Sam ksiądz proboszcz zabraniał takich spotkań. Jednak oni cały czas robią rzeczy niebezpiecznie i wątpliwe moralnie. Z całej grupy tylko jednak osoba miała wątpliwości.
- Może jednak odpuścimy sobie – powiedziała sołtysowa – ja się boję.
- Zamknij się! – odpowiedział jej mąż.
- Właśnie mamuś; psujesz całą zabawę! - wtrąciła się Karolina.
- Dobra; możemy zacząć? - spytał owczarz.
Jednak nie mogli, gdyż pan Jakubek poszedł do kibla. Gdy już wrócił zaczęli wywoływanie. Ich palce powoli przesuwały się od jednaj litery do drugiej, aż ułożył się napis:
„ Pocałujcie mnie w dupę”
- Co ten bezczelny duch sobie myśli! - sołtys oburzył się.
- A nie mówiłam! - krzyknęła sołtysowa.
Potem drzwi i okna zaczęły się otwierać, a z szaf wylatywały różne przedmioty. Niektóre z nich po prostu upadały na podłogę, ale były i takie, które latały po pokoju. Któraś książka kucharska robiła kółka w powietrzu nad głową jednej z uczestniczek, a wazon zatrzymał się nad jej mężem i rozbił się na jego łysinie.
- Ja się boję! - krzyknęła Karolina, która wskoczyła pod biurko.
W niczym już nie przypominała tej dziewczyny, która przed chwilą chciała się bawić.
Pan Jakubek już nie zdążył dostać się do kibla, gdyż zesrał się na miejscu.
- Kurwa! - krzyknął owczarz.
- A nie mówiłam! – krzyknęła sołtysowa.
A co robił sam sołtys? W sumie to nic. Patrzył na wszystko jak wryty i nie wydał z siebie ani słowa. Pisząc inaczej zdębiał.
Jednak najlepsze miało dopiero nadejść. Pojawiła się przed nimi postać w białej szacie; była przezroczysta, i tak niewyraźna, iż trudno było odgadnąć płeć. Jednak bardziej przypominała kobietę, niż mężczyznę.
Patrzyła na nich w milczeniu, przez chwilę, po czym spytała:
- Czy to wyście mnie wezwali, głupcy?
Głos wskazywał, iż jest to raczej jednak mężczyzna; aczkolwiek ciągle nie było to pewne.
Początkowo nie odpowiedzieli, lecz po pewnym czasie sołtys spytał:
- Czy jesteś duchem zmarłej osoby?
- A co was to obchodzi! - brzmiała nieprzyjemnie odpowiedź. - Gdybym chciał to bym sam się z wami skontaktował!
- A nie mówiłam! - Krzyknęła sołtysowa.
Sołtys Jasiek był przerażony. Ukląkł i zaczął błagać:
- Chcieliśmy tylko wywołać ducha. Myśleliśmy, że potraktujesz to na luzie. Przebaczysz nam?
- Tak, ale tylko pod warunkiem, że to był ostatni raz.
Po tych słowach istota zniknęła.
- Ja pierdole! To było przeraźliwe! - Pan Jakubek jeszcze nie był w stanie się otrząsnąć.
- A nie mówiłam! - krzyknęła Sołtysowa.
Wydawać by się mogło, że już jest po wszystkim i na tym ta historia się kończy. I rzeczywiście był już spokój, a o wszystkim powoli zaczynano zapominać. Jakubek nawet traktował to z humorem, jako zabawną przygodę. Owczarz, zaś był niechętny, żeby cokolwiek wspominać. Samą tabliczkę wyrzucili.
Jednak po tygodniu w domu sołtysa zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Dokładnie drzwi i okna się otwierały, a przedmioty wypadały z półek. Przykładowo talerze wyskakiwały i rozbijały się na podłodze. Najbardziej widowiskowy był jednak widelec, który wbił się w tyłek sołtysa. Dokładnie to samo, co po seansie, z tą różnicą, iż wówczas przynajmniej niczyje dupsko nie było napadnięte.
Sołtys wraz z żoną i córką byli przerażeni.
- A nie mówiłam! - krzyknęła sołtysowa.
W pewnym momencie pojawiła się znów ta sama postać.
- Duchu czemu nam to robisz? Przecież już nie organizujemy spotkań spirytystycznych? - zapytał sołtys cały blady z przerażenia.
Na chwilę umilkł, po czym dodał jeszcze bardziej błaganym tonem:
- Myślałem, że nam wybaczyłeś?
- Gdyż wybaczyłem - istota odparła.
- To czemu nam to robisz? - sołtys ponowił swoje pytanie.
- Postanowiłem samemu wywoływać ludzi – wyjaśniła istota. - Myślałem, że potraktujecie to na luzie.
Marek Adam Garbowski
Warszawa 2020