Naziol Szymek
Mieszkał na Barokowej, w tym samym domu co ja. Dokładnie dwa piętra wyżej. Na imię było mu Szymek. Chodziliśmy do tej samej podstawówki. On był początkowo rok wyżej, ale nie zdał w trzeciej i tak wylądowaliśmy w jednej klasie. W gimnazjum byliśmy w równoległych. A potem ja poszedłem do liceum, a on do zawodówki na szewca. Nadal byliśmy jednak sąsiadami.
W podstawówce uchodził za największego bezmózga w klasie. Gdy mieliśmy grać w inteligencję zapytał:
-Czym się różni miasto od państwa?
Kiedy indziej na klasówce zapytany kim był Kubuś Puchatek, napisał: Krulem anglii (pisownia oryginalna).
Jeszcze pod koniec drugiej klasy podstawówki wierzył w istnienie krasnoludków.
Był nie tylko głupi, ale również bardzo niegrzeczny. Rzucał w innych krzesłami, a raz nawet zdarzyło mu się rzucić w jednego chłopaka nożem (ale takim od masła, więc to nie było przegięcie). Nic dziwnego, że nikt go nie lubił i był bardzo samotny.
W gimnazjum znalazł sobie wreszcie pasję – mianowicie naziolstwo. Wszystko zaczęło się niepozornie. Siedziałem na korytarzu i oglądałem moją klasówkę z polskiego. Nagle on przyszedł do mnie.
– Co dostałeś Piotrek? – spytał.
– Trzy minus. – Odburknąłem.- Dupa!
Właściwie to nie miałem się czym chwalić.
– Ja mam pałę z dwoma minusami.- Odpowiedział nie pytany. – To jeszcze większa dupa!
– No cóż, źle wypadliśmy. – Powiedziałem.
Po tych słowach zobaczyłem, że jego pryszczata twarz zaczyna się czerwienić.
– A wiesz, kto jest winny naszego nieszczęścia? – jego ton zrobił się agresywny, wręcz bojowy.- Żydzi!
Powiedziawszy te słowa, zacisnął prawą pięść i uderzył nią w lewą. W jego głowie było pełno nienawiści. Poszedł sobie, nie wyjaśniwszy mi w jaki sposób Żydzi spowodowali, że nie przeczytaliśmy Antygony?
Od tego czasu zaczął Żydów obwiniać za większość zła na świecie. Oczywiście nie twierdził, że odpowiadają za wszystko. Wiedział, że są też Arabowie, Murzyni, Cyganie i Wietnamczycy. Zmienił również swój wizerunek. Zamiast w adidasach chodził w glanach (z białymi sznurówkami). Spodnie sztruksowe z dziurą przy dupie zmienił na bojówki. Flanelowe koszule na białe koszulki polo. Ale to nie było najważniejsze. Wyrzucił swoją starą kurtkę i zstąpił ją czarnym flyersem. To już było coś. Pod koniec ogolił swoje blond kudły na łyso.
Zaczął też słuchać innej muzyki. Już nie discopolo, lecz takich kapeli jak Konkwista 88, Honor czy Głos prawdy.
Znalazł sobie nowych kumpli. Wyglądali tak samo jak on i mieli mózgi podobnej wielkości. Razem wsiadali do autobusów i tramwajów i tropili tam wrogów Ojczyzny.
Nazywali siebie naziolami. Ich idolem był Hitler. Mieli go za bohatera, który chciał uwolnić Europę od Żydostwa. Byli dumni, że są biali. Ten rasizm tłumaczył mi tak: Bóg stworzył Adama i Ewę białymi, ale stworzył też małpę i z tej wyewoluowali nie-biali. Odkrył to Karol Darwin.
Zaczął ten chodzić na Legię. Zajmował miejsce na Żylecie i tak bardzo ją szanował, że ją demolował.
Kiedyś czepiał się mojej siostry, że czyta mangi, a to przecież są komiksy japońskie, a nie aryjskie. Wyjaśniliśmy mu jednak, że Japonia była sojusznikiem Hitlera. Po tym polubił mangi i kulturę emo. Zaczął nawet jeść shusi.
Na ulicach bił się z lewakami. Jak widział, że ktoś ma jakąś pacyfkę czy gwiazdę anarchistyczną na ubraniu to dawał mu po ryju. Później chodził na imprezy i tam nieraz z tymi samymi osobami chlał i ćpał. Raz ponoć spotkał jednego punka na Starówce. Rozjebał mu kosz na śmieci na głowie, a ten mu w zamian dojebał pokrywą od kanału. Nie zatamował nawet krwi, która leciała mu z czoła, tylko poszedł na balangę nad Wisłę. Patrzy a tam ten sam puncur, nawet ciągle ma krew na ciele. Wychlał z nim wódę, po czym nazwał go swoim przyjacielem i prawdziwym Polakiem. Obydwaj się po tym przytuli. Biorąc pod uwagę, że każdy z nich miał niezagojone rany, było to bardzo niehigieniczne. Następnego dnia ujrzał tego samego punka na Marszałkowskiej. Rzucił w niego butelką, a oberwał od niego cegłą. Taki typ. Oczywiście atakował nie tylko lewaków. Napadał też na pedałów i obcokrajowców.
Jego historia miała smutny finał. Co gorsza, był on związany ze mną. Raz spotkał mnie w metrze.
– Co tam u ciebie Piotrek?- spytał.
– Jakoś leci. Jadę na studia. – Odpowiedziałem.
– To chyba fajnie być takim mądrym jak ty.
– Czy ja wiem? – zaskoczył mnie jego komplement.- Też możesz się przecież edukować.
– A od czego powinienem zacząć?- Robił wrażenie zaintrygowanego.
– Poczytaj Wikipedię. – Odpowiedziałem. Nawet nie wiedziałem jak wielki robię błąd.
Minęły dwa, może trzy dni, gdy przyszedł do mojego mieszkania. Grałem w Wiedźmina kiedy zapukał. W oczach miał obłęd i strach.
– Przeczytałem tę Wikipedię. Dowiedziałem się strasznych rzeczy, które zrujnowały mój światopogląd. – Ledwo wykrztusił z siebie te słowa. Nigdy go nie widziałem takim wzburzonym.
– Niby czego ?- Nawet byłem tym zainteresowany.
– Że Hitler i Piłsudski nie byli endekami. Ten pierwszy nie był nawet Polakiem i nie walczył w Powstaniu Warszawskim. I jak ja mam z tym żyć?
Po tych słowach wybiegł. Nawet nie zdążyłem go zatrzymać. Parę godzin później popełnił samobójstwo. Wszedł na dach naszego domu; włożył sobie MP3 na którym leciała Konkwista 88 do uszu i skoczył na dół. Nie mógł przeżyć. Jego mózg i czaszka rozprysnęły się po chodniku. MP3 jednak przetrwało. Nadal grało Konkwistę przy jego zwłokach.
Chcąc nie chcąc poszedłem na jego pogrzeb. Bardzo smutny widok. Byli tam naziole z całej Warszawy i z okolic. Jedni byli w garniturach, inni nie. Rozmawiali o tym, kto zabił ich przyjaciela.
– Żydzi!
– Masoneria!
– Komuna!
– Ruskie!
Te wszystkie teoria były jednak błędne. Ja jedyny wiedziałem jak było naprawdę. Zabiła go Wikipedia.
Marek Adam Grabowski
Warszawa 2018