Mroki Renesansu
-To tutaj. - Baba Jaga wskazała na starą wierzbę.
Witch nic nie mówiła, tylko patrzyła swoimi wielkimi oczyma na drzewo. Pierwszy raz przyszła tutaj w tym celu; gdyż była to pierwsza okrągła rocznica, odkąd zamieszkała w Kościach Wielkich.
-Musimy oddać cześć Marysi, naszej prekursorce – powiedziała Jaga. - To dzisiaj jest pamiątka jej śmierci.
-Nawet to drzewo wygląda, jakby nad nią płakało. - Dodała Witch, a w jej głosie słychać było smutek, ale też pewną zadumę.
-Minęło już tyle lat. - Głos starej wiedzmy był cichy, pozbawiony typowej dla niej złośliwości. – To było pod koniec piętnastego wieku. Tuż po tym, jak Papież Aleksander VI wydał „Młot na czarownice”.
-To był bydlak! - Witch aż z nerwów pokręciła głową. - A wydawać by się mogło, że wybór osoby LGBT+ na tron Piotrowy to fajowy pomysł.
-Pedały bronią praw kobiet, jak ich prawa są łamane! - na twarzy Baby Jagi zwiększyła się liczba zmarszczek. - Jak ich prawa wygrywają, to o naszych zapominają!
Witch stała i słuchała tego w milczeniu. Potem zamknęła oczy. Chciała osobiście zobaczyć całe wydarzenie sprzed wieków.
Oto co ujrzała.
Była noc. Marysia siedziała w swej izdebce. Nagle usłyszała hałasy za oknem. Wystraszyła się, ale i tak wyszła na zewnątrz. Wiedziała, że krycie się niczego nie da.
Przed domem ujrzała multum ludzi. Byli to w całości mieszkańcy wsi Kości Wielkie. Mężczyźni trzymali pochodnie, kosy bądź widły. Kobiety zaś miały zaciśnięte pieści. Na cele stali proboszcz i sołtys.
-Dawać ją, dawać! - Krzyczeli.
-Dziewka Marysia, mieszkanka wsi Kości Wielkie, oskarżona jest o spółkowanie z szatanem oraz o posługiwanie się mocą nieczystą! - Oznajmił sołtys.
Ksiądz zaś dodał:
-Niewiasto, czy zgadzasz się na sprawiedliwy, Boży sąd, który oceni czy jesteś winna?
W pierwszym momencie wystraszona Marysia zamilkła, potem jednak przemogła się. Chyba wręcz bojaźń dodała jej odwagi, gdyż zaśmiała się:
-Jaki sąd? Przecież wy już znacie werdykt!
Na chwilę zamilkła, by po chwili znów oznajmić poprzez śmiech:
-Wam chodzi tylko o jedną rzecz! O przyjemność z tortur, które mi zadacie! Nie dam wam tego! Od razu przyznam się do wszystkiego! Tak, dzielę łoże z panem kłamstwa i zbrodni, i tak, posługuję się czarną magią!
Tłum odpowiedział jękiem, zaś proboszcz krzyknął:
-Słyszycie ją, sama się przyznała do grzechu!
-Rozumiem, że nie żałujesz swych niecnych występków? - Sołtys zapytał retorycznie.
Jędza zaczęła chodzić wzdłuż chatki, mówią przy tym:
-Czego mam żałować? Współżycia z czartem? Przecież to takie przyjemne! Z resztą wy też do mojego łoża przychodzicie, i jego wcześniejsza obecność wam nie przeszkadza! Ty samemu sołtysie nie jesteś bez winy!
-Krzywoprzysięstwo! - Odkrzyknął zarządca. Reakcja tłumu wskazywała, że są po jego stronie.
-Proboszcz zaś nigdy się do mnie nie zbliżył. - Marysia ciągnęła swoje. - Przecież on woli młodzieńców.
Ksiądz zaczerwienił się i wymamrotał:
-Skoro poruszamy prywatne sprawy to przecież weszliśmy już w nowożytność. Kościół zaczyna na nowo doceniać owoce czasów starożytnych.
-Co do magii - oczy wiedzmy świeciły się niczym ognie pochodni, które przynieśli wieśniacy – jest potężna i wielbię ją; ale przecież wy też to lubicie. Zamawiacie u mnie leki i trucizny, prosicie żebym rzucała na innych klątwy, chcecie żebym wam wróżyła!
-Na stos, na stos! - krzyczeli natomiast ludzie.
-Dość – krzyknął proboszcz – to ty jesteś sprawczynią całego zła tutaj! Zamieniłaś Kości Wielkie w Sodomę!
Słysząc to czarownica wybuchnęła jeszcze większym i bardziej gwałtownym śmiechem.
-Owszem, jestem zła! Uwielbiam zło! Ale przecież każdy z was jest zły! Wiecie dlaczego mnie nienawidzicie? Bo jestem waszym zwierciadłem!
-Dość tego! Brać ją! - Krzyknęła któraś z kobiet.
Słysząc to mężczyźni rzucili się na Marysię.
Wówczas kilku przemieniła w popioły; czyli unicestwiła.
Widząc to reszta zamarła z przerażenia. Byli żądli krwi, ale jednocześnie sami się bali.
Ksiądz jednak wiedział co zrobić. Oblał wiedźmę święconą wodą. Poczuła wówczas ból jakby ją już palili. Jej śmiech przekształcił się w krzyk. Ludzie wykorzystali sytuację i związali ją. Krzyczała, żeby ją puścili, i że ich nienawidzi. Nic nie pomogło. W końcu zaprowadzili ją na stos.
Darła się:
-Nie, nie!
Jej ostatnie słowa jednak brzmiały:
-Głupcy; po mnie będą następne; po wsze czasy!
Z oczu Witch polały się łzy, co jest dość rzadkie. Otworzyła je i spojrzała na Babę Jagę, a następnie spytała:
-Myślisz babcia, że Marysia poszła do piekła?
-Nie wiem – odparła stara – ale nie tracę nadziei.
Marek Adam Grabowski
Warszawa 2022