Jaś i Małgosia
Słychać było stukot ciężkich glanów uderzających o posadzkę. Taki niby prosty dźwięk, ale wywoływał przerażenie, zwłaszcza, iż zakłócił głuchą ciszę. To szła Witch. Ubrana była w dżinsy z dziurami oraz w ramoneskę. Ale to, w tej sytuacji, nie miało większego znaczenia. Jej kroki były coraz głośniejsze.
W końcu zaśmiała się złowieszczo:
-Idę do was młodzi!
Był to straszny głos.
Po chwili otworzyła drzwiczki i spojrzała na dwie małe „ptaszyny” w klatce- Jasia i Małgosię.
Uśmiechnęła się swoimi czarnymi ustami (i gdyby nie koszmar całej sytuacji, byłby to uśmiech nawet przyjemny), po czym powiedziała miłym (zapewne nie szczerze) tonem:
- To nie bójcie się tak, przecież was nie zjem!
-Ale Baba Jaga mówiła, że to zrobicie- wymamrotał Jaś.
-Eee, ona tak po prostu was straszy- wymamrotała Witch, która chyba chciała sama siebie oszukać.- Przyniosłam wam nową kreskówkę na DVD „Batman i Harley Quinn”!
Po tych słowach podała im płytkę.
Dzieciaki chwilę patrzyły, na przemian, to na siebie i to na dar, po czym Małgosia nieśmiało odezwała się:
-Dziękujemy, ale lepsze byłoby coś zabawnego.
-Tylko, że to jest właśnie zabawne. Ubawi was ta scena z puszczaniem bąków w batmobilu.-Witch chichotała, przypominając sobie film.- Ale muszę już iść młodzi; hejka!
Po tych słowach zamknęła drzwiczki i wyszła z piwnicy.
Baba Jaga, która siedziała przy stole, zagaiła ją w bardzo niemiły sposób:
-I co, kurwa, znowu dałaś tym szczylom jakiś film? I po co, kurwa; i po co?
Witch usiadła i rozłożyła nogi na stole:
Daj spokój Babcia; młodzi też mają prawo do pewnej liczby rozrywki zanim wylądują w twoim jelicie grubym.
-Jak to w moim?-zdziwiła się Baba Jaga.-To ty sama nie będziesz jadła?
-Sama nie wiem; ponoć od mięsa dzieci się tyje; już nie mówiąc o zagrożeniu dla wątroby.
-Dupa jesteś, a nie czarodziejka!-stara się obruszyła słowami młodej.- Jak boisz się o wątrobę, to weź sobie proliver.
-Oj, wyluzuj Babcia; nowoczesne czarownice już nie jedzą dzieci; niektóre są nawet wegankami!
Baba Jaga spojrzała na nią spode łba i powiedziała:
-Też sobie wymyśliłaś, wiedźmy-weganki! Może jeszcze z satanizmu przejdziesz na buddyzm czy inne azjatyckie gówno, nie wiele lepsze niż katolicyzm!
Na chwilę zamilkła, po czym dodała:
-Nie muszę się z tobą dzielić! Ja właściwie nie znoszę dzielenia się.
Po tych słowach otworzyła starą książkę z napisem:” Niezdrowa i niesmaczna kuchnia dla wiedźm”.
Było to następnego dnia; Baba Jaga i Witch patrzyły na dwoje wystraszonych dzieciaków.
-No, dalej, pokazujcie paluchy, bachory!-Krzyknęła Jaga.
Biedne dzieci wykonały polecenie.
Czarownica uderzyła je po łapskach i krzyknęła:
-Kurwa mać, ale chude! Nigdy nie będziecie gotowe do pożarcia!
-Może są w takim stanie, gdyż na nie krzyczysz?-Witch próbowała załagodzić sytuację.
-To wymyśliłaś! Wszytko jak zwykle moja wina! Idziemy na górę!
-Nara, młodzi!- Witch pomachała im.
Baba Jaga zaś nie zrobiła żadnego gestu i tylko zamknęła drzwi. Obie wróciły na górę.
-Można oszaleć z tymi gówniarzami! W ogóle nie tyją; a wszystkie przepisy w książce są oparte na grubych dzieciach!
-Może w darknecie znajdziesz jakieś danie z chudych, Babcia?-Witch wyjęła smartfona.
Zgrzyt zębów Czarownicy odebrała jako odpowiedź nie.
Baba Jaga chodziła po izbie i mówiła dalej:
-Moim zdaniem one coś kombinują! Słyszałam o takich przypadkach. Ponoć zdarzało się nawet, że smarkacze wrzucały wiedźmy do pieca, w którym same miały się upiec.
-A czy w książce są przepisy na dania ze starych i zgorzkniałych Bab Jag?- Witch zaśmiała się!
-Nie mam, kurwa ochoty na żarty!-Jędza złapała się za włosy.
Po chwili dodała spokojniejszym tonem:
-Idę się przejść. Może ochłonę.
I wyszła z domu.
Nie minęła chwila, a Witch znów zeszła do piwniczy i szybko otworzyła drzwiczki.
-No, dobra młodzi, wynocha mi stąd! Wiecie co będzie, kiedy Babcia wróci.
-Naprawdę możemy uciec?- Jaś wyraził swoje niedowierzanie.
Twarz Witch rozpromieniła się:
-No jasne, jesteście wolni!
Odprowadziła je jeszcze do drzwi.
-Wiecie jak dojść do najbliższego miasta?- spytała na pożegnanie.
-Poradzimy sobie- powiedziała Małgosia.
-Spoko, gdybyście jednak chcieli poprosić o pomoc kogoś ze wsi, pamiętajcie, że ufać można tylko księdzu proboszczowi.
-Dlaczego Pani jest taka dobra?-spytał Jaś.
--Gówno jestem dobra! Po prostu chciałam uniknąć choroby wątroby.-Witch próbowała samą siebie nabić w butelkę.
Marek Adam Grabowski
Warszawa 2019